Surowy wyrok za wypadek na skuterze wodnym

Zapadł wyrok w sprawie wypadku na skuterze wodnym na Obrze, do którego doszło podczas tegorocznych “Dni Kościana”. Przyznać trzeba, że kara nałożona przez sąd jest bardzo surowa.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 3 czerwca. Jedną z atrakcji trwających wtedy “Dni Kościana” były przejażdżki na skuterze wodnym w okolicy jazu na Kanale Obry. Przejazdy były darmowe i skorzystało z nich wiele osób. Pojazd prowadzony był przed doświadczonego ratownika WOPR. W pewnym momencie skuter uderzył jednak w filar jazu. Kierujący, jak i przewożony przez niego 11-letni chłopiec wpadli do wody i odnieśli poważne obrażenia ciała, zwłaszcza chłopiec, u którego wykryto krwiaka i przewieziono go do szpitala w Poznaniu.

Reklama

Prokurator badający sprawę postanowił przedstawić ratownikowi zarzut, że umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym w ten sposób, że nie dostosował prędkości do warunków żeglugowych panujących na Kanale Obry w okolicy jazu, przewoził małoletniego, który znajdował się w miejscu przeznaczonym dla kierującego, przez co nie zapewnił sobie odpowiedniej widoczności, a także wytworzył fale ignorując niebezpieczeństwo z nimi związane, na skutek czego utracił panowanie nad pojazdem i uderzył w filar powodując obrażenia ciała pasażera zagrażające zdrowiu i życiu.

Sąd po przeprowadzeniu postępowania uznał kierującego skuterem za winnego zarzucanego czynu i skazał go na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres 3 lat próby. Wyrok jednak okazał się o wiele bardziej surowy, niż się można było tego spodziewać, ponieważ skazany musi także zapłacić oskarżycielowi posiłkowemu 15 tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, a także koszty postępowania w kwocie ponad 3,8 tys. zł, oraz koszty zastępstwa procesowego w kwocie ponad 800 zł. Do zapłacenia ma więc niemal 20 tys. zł. – Oskarżony miał doświadczenie w kierowaniu tego typu pojazdami i rozumiał, że zawinił w tej sprawie. Zachowanie polegające na tym, iż umieścił małoletniego na miejscu osoby kierującej i wzburzenie wody doprowadziło do niekontrolowanego przemieszczania się pojazdu i uderzenia w filar – uzasadniała wyrok sędzia Joanna Nyczka. Jak zaznaczyła, przestępstwo w postaci wypadku było nieumyślne, jednak naruszenie zasad bezpieczeństwa było działaniem umyślnym. Sędzia wyjaśniła, biorąc pod uwagę niekaralność skazanego i jego zrozumienie popełnionych błędów, że kara powinna być tylko zaznaczeniem, że do przestępstwa doszło, ale jednocześnie wyrok powinien dawać szansę na rekompensatę dla pokrzywdzonego. – Sąd zrezygnował z kary grzywny, by umożliwić oskarżonemu wywiązanie się z obowiązku zadośćuczynienia. Kwota jest znaczna jak na warunki materialne i zarobkowe oskarżonego, ale kwota nie może być symboliczna jeśli mamy mówić o realnym zadośćuczynieniu – mówiła Joanna Nyczka.

Reklama

Mimo uzasadnienia wyroku przez sąd, nie można oprzeć się wrażeniu, że wyrok jest wyjątkowo surowy. Kwoty, które skazany musi zapłacić, orzekane są raczej w postępowaniach cywilnych, a nie toczonych “z urzędu”. Wystarczy tutaj podać przykłady wyroków w sprawach wypadków śmiertelnych, gdzie proponowane kary wynoszą czasem 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i 2 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz rodziny poszkodowanych. Nie ulega wątpliwości, że zadośćuczynienie się należy, ale jednak 20 tys. zł dla ojca wychowującego dzieci to kwota ogromna. Skazanemu przysługuje oczywiście prawo do odwołania się od wyroku, ale na razie nie wiadomo, czy skorzysta z tej możliwości.

Go to TOP