Odpady w Czempiniu zagrażają bezpieczeństwu?

Mieszkańcy, władze i przedsiębiorcy z Czempinia obawiają się, że może powtórzyć się sytuacja z 2011 roku, kiedy to doszło przy ul. Kolejowej do groźnego pożaru. Odpady w Czempiniu znów zagrażają bezpieczeństwu.

Chodzi o ten sam zakład utylizacji odpadów, w którym w 2011 roku doszło do pożaru. Z ogniem walczyło wtedy ponad 140 strażaków, akcja gaśnicza trwała 30 godzin, a wybuchy i trujące opary zagrażały ludziom. W wyniku pożaru ucierpiały 4 osoby. Teraz znów mieszkańcy obawiają się, że niebezpieczne odpady w Czempiniu zagrażają bezpieczeństwu.

Reklama

Pierwsze niepokojące doniesienia odnośnie nieprawidłowego składowania odpadów pojawiły się w ubiegłym roku. Wtedy to władze Czempinia, wraz ze służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo zobligowały właścicieli firmy, by uprzątnęli teren. Tak się jednak nie stało. Na ponownym spotkanie podjęto więc decyzję, by złożyć wniosek do marszałka województwa, by cofnął koncesję. Nie pomogły także wezwania Urzędu Marszałkowskiego w Poznaniu, firmie cofnięto więc pozwolenie na gospodarkę odpadami. Wyznaczono także półroczny termin na usunięcie odpadów.

Mimo, że minęło już kilka miesięcy, w zakładzie przy ul. Kolejowej w Czempiniu nic się nie dzieje. Brama wjazdowa jest zamknięta, a teren nie został uprzątnięty. – Następne spotkanie w tej sprawie planujemy, gdy minie wyznaczony termin. Będzie to wczesną jesienią – mówi burmistrz Czempinia, Konrad Malicki. Jak dodaje, to głównie Urząd Marszałkowski ma narzędzia, by rozwiązać tę sytuację.

Reklama

By nie doszło do tragedii czuwają także strażacy. – Od kilkunastu miesięcy staramy się objąć ten zakład kontrolą. Zdajemy sobie sprawę, że na miejscu zgromadzono dużą ilość niebezpiecznych i łatwopalnych materiałów. Niestety, różnego rodzaju zabiegi administracyjne i formalno-prawne nam to uniemożliwiają – wyjaśnia Andrzej Ziegler, zastępca komendanta KP PSP w Kościanie. Straży udało się jednak przeprowadzić wizję. Wnioski są jednak niepokojące. – Gdyby doszło tam do jakiegokolwiek zdarzenia pożarowego, to sytuacja byłaby o wiele gorsza niż w 2011 roku. Ilość i sposób składowania odpadów praktycznie uniemożliwia nam jakikolwiek wjazd na teren zakładu – podkreśla.

Niestety z przedstawicielami spółki, która jest właścicielem zakładu nie udało nam się skontaktować. Ani telefon podany na stronie, ani adres e-mail nie są aktywne. Jak jednak dodaje Konrad Malicki, prezes firmy zapowiedział, że zjawi się w czempińskim urzędzie i może się to stać w najbliższych dniach.

Do sprawy będziemy wracać.

Go to TOP