Awans piłkarek Juny do 1/8 finału Pucharu Polski!

Zawodniczki Juna-Trans Women Stare Oborzyska wywalczyły awans do 1/8 finału Orlen Pucharu Polski kobiet. Pokonały na własnym boisku pierwszoligową Skrę Częstochowa.

Mecz 1/16 finału Pucharu Polski rozegrano w niedzielę, 26 listopada, na stadionie w Starych Oborzyskach. Gra rozpoczęła się spokojnie i była dość wyrównana, ale szybko przewagę na boisku zyskały zawodniczki Juny. Mimo to jako pierwsze z gola cieszyły się zawodniczki z Częstochowy, które otworzyły wynik około 15 minuty spotkania. Długo się jednak nie nacieszyły, bo już w 18 minucie gospodynie, dzięki mocnemu strzałowi Dobrosławy Skorupskiej, doprowadziły do wyrównania. Oborzynianki poszły za ciosem i zaczęły naciskać na bramkę rywalek. Przełożyło się to na drugą bramkę w 21 minucie gry. Świetnym strzałem popisała się tym razem Natalia Zembroń. Do końca pierwszej połowy obraz gry się już nie zmienił. Juna nadal miała przewagę, ale kolejnego gola już nie udało się strzelić.

Reklama

Po przerwie gra wyglądała już całkowicie inaczej. To piłkarki Skry całkowicie przejęły kontrolę nad grą. Gospodyniom pozostało bronić się przez większą część tej połowy. Mecz stał się też znacznie bardziej nudny, aż do jego końcowych minut. Wtedy to drugą żółtą, a w rezultacie czerwoną kartkę otrzymała zawodniczka z Częstochowy. Zanim wznowiono grę czerwień ujrzał też trener gości. Oborzynianki wyorzystały przewagę na boisku i w 88 minucie podwyższyły wynik na 3:1, dzięki bardzo przemyślanemu strzałowi Wiktorii Matyi. Niestety, gospodynie zbyt rozluźniły się po tym golu i chwilę później do ich bramki trafiła rywalka. Ostatnie sekundy meczu to już nieciekawa “kopanina”.

Od początku dobrze prowadziłyśmy grę. Było wiele dobrych zagrań i widoczna odpowiedzialność w kryciu. Wszystko stało na wysokim poziomie. W drugiej połowie obraz gry się niestety trochę zmienił. Więcej działo się po naszej stronie, ale potrafiłyśmy z tego wyjść i doprowadzić wynik do końca. Dojrzałością i odpowiednimi decyzjami byłyśmy po prostu lepsze. Swoje zrobiły też kartki, bo i rywalki zostały przez nie wybite trochę z gry, ale też my, bo nie lubimy przerw w granie. Wolimy robić swoje – mówiła po meczu Wiktoria Matyja, kapitan Juny w tym meczu.

Reklama
Go to TOP