Strażacy o środowej tragedii

W środę 5 grudnia, w Kościanie, doszło do śmiertelnego zatrucia tlenkiem węgla. W jego wyniku zmarł 11-letni chłopiec. Przedstawiamy informację zastępcy komendanta KP PSP w Kościanie odnośnie tej tragedii i ostrzeżenie.

“W minioną środę, 5 grudnia, strażacy z Komendy Powiatowej PSP w Kościanie zostali wezwani do jednego z domów przy ul. Śmigielskiej. Dyspozytorka Państwowego Ratownictwa Medycznego skojarzyła treść zgłoszenia z możliwością wystąpienia tlenku w mieszkaniu. Strażacy po przybyciu na miejsce weszli do domu wyposażeni w aparaty oddechowe. Czujnik tlenku węgla już od progu korytarza zaczął sygnalizować obecność trującego gazu. Natychmiast ewakuowano wszystkich mieszkańców i personel medyczny z budynku. Jeszcze przed przybyciem służb ratunkowych rozpoczęto resuscytację krążeniowo-oddechową u 11-letniego chłopca, który kąpał się w łazience. Pozostali czterej mieszkańcy opuścili budynek o własnych siłach. Niestety, ale po kilkudziesięciu minutach dotarła wiadomość, że chłopca nie udało się uratować. Do szpitala trafili także pozostali domownicy. Strażacy wykonali jeszcze szereg pomiarów. Każdy z nich dawał niższe wskazania, ale minęły prawie 2 godziny, nim mogli zakończyć akcję. Równolegle swe czynności na miejscu podjęła Policja pod nadzorem Prokuratora.

Reklama

Praktycznie tak można byłoby zakończyć relację z tej tragicznej akcji, ale… po tym co wydarzyło się w ten grudniowy wieczór w Kościanie w myślach większość z nas ma wiele pytań. Jak? Dlaczego? Czy naprawdę nie można tego było uniknąć? Czy na ratunek rzeczywiście było już za późno? Nie znajdziemy dziś odpowiedzi, tak na szybko, na już. Prowadzone przez kościańską Policję śledztwo może wyjaśnić okoliczności, ale czy da jednoznaczną odpowiedź? Mimo wielu sygnałów w środkach masowego przekazu, akcji edukacyjnych myślimy, że nas ten problem nie dotyczy, a zagrożenia są wyolbrzymiane. U sąsiada może wystąpić tlenek węgla, ale u mnie z pewnością nie. Więc po co słuchać ostrzeżeń i apeli? Czy nie myślimy, że ja i moja rodzina jesteśmy bezpieczni, a strażacy jak zwykle przesadzają? Ale „coś” do społeczeństwa dociera. Tylko, że to „coś” niestety bywa tragiczne. Po materiałach w środkach masowego, które ukazały się po zdarzeniu, do siedziby zawodowych strażaków zaczęły się zgłaszać osoby z pytaniami gdzie i za ile  można kupić czujkę tlenku węgla? Jak działa? Gdzie należy ja zamontować itd. Tylko dlaczego dopiero teraz? Jednak jako ratownicy mówimy, że lepiej późno niż wcale. Czy w tym wszystkim chodzi o pieniądze? Raczej nie, bo czujka tlenku węgla to wydatek rzędu kilkudziesięciu złotych. Tak więc nasze bezpieczeństwo kosztuje tylko 10 zł na rok. Dlaczego prowokujemy, aby bezwonny, bezbarwny gaz szukał swoich ofiar również wśród nas i naszych najbliższych?

Tutejsza Komenda wzorem lat ubiegłych jeszcze przed okresem grzewczym rozpoczęła akcję propagandową o zagrożeniach czyhających podczas ogrzewania pomieszczeń. W lokalnych mediach ukazały się artykuły o tej tematyce. Zagrożenia sezonu grzewczego są „wałkowane” niemal do znudzenia na wszystkich spotkaniach i akcjach edukacyjnych. Podczas pogadanek z najmłodszymi przekazujemy te informacje z nadzieją, że nawet jeśli starsi nie chcą czegoś zrobić to namówią ich na to dzieci. Poza tym edukujemy kolejne pokolenia. Temat zagrożeń związanych z tlenkiem węgla jest za każdym razem szeroko omawiany podczas cyklicznych akcji „Otwarta strażnica”. Ci, którzy zechcą odwiedzić strażnicę, po wysłuchaniu prelekcji i prawidłowym wypełnieniu ankiety mogą wygrać czujki czadu. To już kolejny rok, gdy kościańskie Starostwo Powiatowe zakupiło urządzenia, dając nam możliwość promocji odpowiedzialnych zachowań. Jak widać z opisanego powyżej przypadku działania te oraz nagłaśnianie podobnych sytuacji w środkach masowego przekazu wciąż nie przynoszą oczekiwanego rezultatu. Łamanie elementarnych zasad bezpieczeństwa użytkowania urządzeń grzewczych oraz eksploatacji przewodów kominowych owocuje wciąż kolejnymi tragediami. Warto pamiętać, że czujka to jedna sprawa a systematyczne kontrole kominiarskie to druga sprawa. Ograniczanie lub zamykanie dostępu świeżego powietrza do pomieszczeń to pierwszy krok prowadzący do nieszczęścia. Wykonywanie podstawowych przeglądów urządzeń grzewczych i przewodów spalinowych oraz zapewnienie wentylacji pomieszczeń minimalizuje zagrożenie wystąpienia trujących gazów w mieszkaniu. Jakiekolwiek tłumaczenia zaniechania tych czynności, z tych czy innych przyczyn, są bezsensowne gdy walka toczy się o ludzkie życie.

Reklama

O wciąż niskim poziomie świadomości społeczeństwa niech świadczy fakt, że wciąż wśród nas są osoby, które tlenek węgla wiążą z faktem spalania właśnie węgla. Kiedyś, podczas zdarzenia ktoś nas przekonywał, że stwierdzony pomiarami gaz to nie może być tlenek węgla, bo… w tym mieszkaniu pali się drewnem. W XXI wieku, w dobie internetu i prawie nieograniczonej możliwości zasięgnięcia informacji nie wiemy jak blisko chodzimy ze śmiercią pod rękę. A czad powstaje nie tylko w piecykach gazowych ale może powstawać wszędzie tam gdzie odbywa się zjawisko spalania.

Być może opis tego zdarzenia będzie dla tych pewnych siebie przestrogą, być może inni poproszą o kontrolę kominiarza, a jeszcze inni zakupią czujki tlenku węgla, dymu. Chciałoby się powiedzieć, że tylko być może bo nie na pewno. Apelujemy aby oprócz wizyty fachowców uprawnionych do przeglądów i konserwacji urządzeń grzewczych w każdym domu i mieszkaniu pojawił się tego typu strażnik, który za jedyne kilkadziesiąt złotych na kilka najbliższych lat będzie czuwał nad naszym bezpieczeństwem. Urządzenie sygnałem alarmowym poinformuje o niebezpieczeństwie i da szanse na ratunek. W przypadku tlenku węgla zbyt często na ratunek jest za już za późno… zasypiamy, by rano już się nie obudzić, zaczynamy kąpiel, by nigdy jej nie skończyć.”

St. bryg. Andrzej Ziegler – KP PSP w Kościanie

Go to TOP