Petycja w sprawie działki po “baraczkach” bezzasadna?

Burzliwy przebieg miała czwartkowa sesja Rady Miejskiej Kościana. Wywiązała się kłótnia między jednym z radnych, a przewodniczącym rady. Poszło o wprowadzenie uchwały do porządku obrad.

Na początku sesji Rady Miejskiej Kościana, która odbyła się w czwartek, 22 czerwca, przewodniczący rady, Dawid Olejniczak, zaproponował wprowadzenie do porządku obrad uchwały dotyczącej rozpatrzenia petycji w sprawie sprzedaży działki położonej przy ul. Stanisława Moniuszki. Chodzi o sprzeciw mieszkańców wobec sprzedaży działki po przedszkolu, tak zwanych “baraczkach”. Mieszkańcy okolicy działki w petycji wskazywali, że sprzedaż terenu w całości spowoduje, że kupi go najprawdopodobniej deweloper, który wybuduje tam bloki. Zaznaczali też, że to teren zielony, którego i tak w mieście już mało. Warto by było przeznaczyć ją na cele służące społeczności lokalnej. Z kolei radni wcześniej wskazywali, że lepiej byłoby podzielić działkę na mniejsze, co zwiększyłoby zainteresowanie terenem i przełożyło na większy wpływy ze sprzedaży do budżetu.

Reklama

“Notorycznie łamie pan prawo”

Po propozycji przewodniczącego, by wprowadzić punkt dotyczący tej petycji do porządku sesji głos zabrał radny Marcin Betlej. – Panie przewodniczący, notorycznie łamie pan prawo. Wszelkie materiały dotyczące sesji mają być dostarczone najpóźniej pięć dni przed sesją. Projekt wpłynął wczoraj, czy przedwczoraj – mówił radny. Przewodniczący odpowiedział, że komisja skarg, wniosków i petycji zakończyła pracę w piątek, dlatego zaproponował, by wprowadzić projekt na najbliższą sesję. – Jeśli się z tym nie zgadza, to będzie pan przeciwny – stwierdził.

Betlej dodał, że ma problem też z uzasadnieniem tej uchwały. – Uzasadnienie jest takie: projekt uchwały spełnia wymogi formalno-prawne. Petycja spełnia wymogi formalno-prawne. Dlatego chcemy odrzucić petycję. Trochę to bez sensu – podkreślił. Olejniczak odpowiedział, że to pytanie do komisji. – Zadałem pytanie, a pan spycha je na kogoś innego – podsumował tę część radny.

Reklama

Radny Patryk Piasecki, przewodniczący komisji skarg, wniosków i petycji dodał, że to nie punkt do omawiania uchwały, więc te pytania są w tym czasie bezzasadne.

“Macie mieszkańców gdzieś”

Do tematu powrócono pod koniec sesji, gdy omawiano wprowadzoną uchwałę. Znów głos zabrał radny Marcin Betlej. – Chciałem przypomnieć, że projekt uchwały znalazł się na dzisiejszej sesji niezgodnie z prawem. Pan notorycznie to prawo łamie. Ta uchwała powinna się znaleźć na następnej sesji. To jest takie proste, nie wiem, czego pan przez tyle lat nie rozumie – mówił. Przewodniczący odpowiedział, że materiały dostarczane są w terminie, zgodnie ze statutem gminy, a ta uchwała została przekazana przez komisję już po tym, jak wysłano materiały na sesję, ale był czas na zapoznanie się z nią. – Mamy terminy na rozpatrzenie petycji. Jesteśmy przed przerwą wakacyjną, dlatego pozwoliłem sobie na wprowadzenie tej uchwały do porządku obrad – bronił się Olejniczak.

Jak się okazało, petycja wpłynęła do rady 5 maja. – Przez prawie dwa miesiące nie można się było ustosunkować do petycji? To pokazuje wasz stosunek do mieszkańców. Macie państwo mieszkańców po prostu gdzieś. Komisja się zbiera w terminie, w którym nie ma już możliwości dołączyć tych materiałów do sesji. Takie jest wasze podejście do mieszkańców… – argumentował Betlej, jednak przerwał mu przewodniczący twierdząc, że radny nie jest od oceniania. – Właśnie jestem tu od oceniania i to moje ocena. Pytam też, w którym miejscu petycja dotyka wymogów formalnych, mówi że coś jest nie tak, bo w uzasadnieniu piszecie że wymogi formalne zostały dotrzymane – pytał.

Na ratunek przewodniczącemu pospieszył jeszcze sekretarz gminy miejskiej Kościan, Łukasz Postaremczak, który przytoczył przepis, w którym mowa, że porządek obrad można w każdej chwili rozszerzyć.

O co w ogóle chodzi

Sformułowania pana Betleje wynika raczej z niewiedzy. Petycja wpłynęła 5 maja, ale otrzymałem ją na początku czerwca. Poprosiłem, by petycja była dziś i by komisja niezwłocznie ją rozpatrzyła – stwierdził radny Patryk Piasecki. Co się działo z petycją od 5 maja do początku czerwca nikt nie wyjaśnił. Wytłumaczył za to, że rozpatrzenie tej petycji mieści się w kompetencji dwóch organów burmistrza i rady. W pierwszym zakresie, czyli sprzeciwu wobec sprzedaży działki, rozpatrywać ją powinien burmistrz. W drugim zakresie, sprzeciwu wobec zapisów podjętej przez radnych uchwały o sprzedaży, rozpatrywać ją powinna rada, a więc komisja. – Tylko i wyłącznie w tym zakresie burmistrz zwrócił się z prośbą o podjęcie uchwały. Komisja mogła odnieść się więc tylko do tej części, a wszystkie wymogi formalne tamtej uchwały, z 27 kwietnia, zostały spełnione – tłumaczył. Krótko mówiąc, komisja nie mogła uznać, że decyzja o sprzedaży działki jest niezgodna z przepisami.

Wyjaśnień się nie doczekał

Gdy to już było zrozumiałe, Betlej zapytał burmistrza, jak ustosunkuje się do części merytorycznej tej petycji, a więc sprzeciwu wobec sprzedaży działki po “baraczkach”. Przewodniczący Olejniczak stwierdził jednak, że nie dotyczy to tej uchwały i nie czas na to. Radny dopytywał więc, kiedy będzie ten czas. – Pan mnie próbuje zbyć w tym momencie – stwierdził Marcin Betlej. – Są trzy miesiące i w tych trzech miesiącach się pan dowie – odpowiedział Olejniczak. – Czyli już po podjęciu uchwały – skwitował Betlej i pytał dalej.

Panie burmistrzu, dlaczego pan uważa, że sprzedaż działki w całości wyjdzie korzystniej dla miasta i mieszkańców, niż… – tutaj radnemu znów przerwał przewodniczący ponawiając argument, że nie tego dotyczy uchwała. – Chciałbym to usłyszeć i mieszkańcy też. To kolejny dowód na to, jak włodarze naszego miasta są niegospodarni. Jest okazja zarobić więcej to nie. Wiadomo z góry, że to będzie deweloper. Jeżeli burmistrz czuje się włodarzem, nie ma nic do ukrycia, jest mężczyzną z krwi i kości, to czekam na odpowiedź. Dlaczego pan uważa, że zarobienie mniej pieniędzy przez miasto wyjdzie korzystniej… – tutaj znów przerwał przewodniczący któryś już raz podkreślając, że to nie czas na pytania do części merytorycznej. – Rozumiem, wszystko z góry ustalone, pan broni burmistrza, dwójka nierozłączna jak papużki – podsumował Betlej. Potem doszło jeszcze do pyskówki między radnym i przewodniczącym, przy której obydwaj podnieśli głos.

W obronie burmistrza stanął mecenas Piotr Ciepierski, który stwierdził, że burmistrz nawet jakby chciał, to nie może zabrać głosu w tej sprawie (sic!)

Petycja bezzasadna

Finalnie radni podjęli decyzję o uznaniu petycji (w swoim zakresie) za bezzasadną. 16 głosów było za, a 2 przeciw. W uzasadnieniu podkreślono jednak, że warto wsłuchać się w głosy mieszkańców.

Go to TOP