10 maratonów w 10 dni! Finałowy bieg [ZDJĘCIA]

Dominik Wolff z Widziszewa ukończył dziś niezwykłe zadanie. Dla małej Madzi przebiegł 10 maratonów w 10 dni. Na mecie finałowego biegu czekała nie niego spora grupa osób, nie zabrakło też chwil wzruszeń i wielu podziękowań.

Przypomnijmy, że Dominik Wolff swoje wyzwanie rozpoczął 13 października. Pisaliśmy o tym TUTAJ. W ciągu 10 dni biegał m.in. w Kościanie, gminie Śmigiel, Poznaniu, Rydzynie. Finałowy bieg odbył się w Widziszewie w sobotę, 22 października. Dominikowi oprócz grupy biegaczy towarzyszył też przez niemal cały bieg rzęsisty deszcz. Nie przeszkodziło to jednak w dokończeniu wyzwania. Około godziny 17.30 biegacze zjawili się na mecie ostatniego biegu, przy Domu Ogrodnika w Widziszewie. Zebrała się tam spora grupa osób: rodzina pana Dominika, znajomi, mała Madzia z rodzicami, władze gminy Śmigiel i osoby wspierające go w tym wyzwaniu.

Reklama

Meta

Po dotarciu na metę, wielu uściskach i gratulacjach od zebranych głos zabrała mama pana Dominika, która podkreśliła, że czuje dumę z syna. Podziękowała też swojej synowej, włodarzom gminy Śmigiel i wszystkim, którzy wspierali Dominika. Później mikrofon przejął bohater dnia. Opowiedział, jak dzień po dniu wyglądały poszczególne maratony. Przemawiając nie krył wzruszenia.

Te maratony na początku miały być moimi maratonami. Pojawiła się Madzia i stało się tak, że 90% tych maratonów była dla niej, a 10% dla mnie. Każdy pokazał co innego. Po pierwszym bałem się, że nie dam rady, bo było ciężej, niż się spodziewałem. Gdyby nie Madzia, prawdopodobnie w ogóle bym nie wystartował, bo byłem przeziębiony. Później już było lepiej. Maraton na Malcie to totalny niewypał. W Kościanie było gorąco i się fajnie. Cudowna rzecz wydarzyła się w Czaczu, kiedy padał deszcz, naprawdę lało. Nagle słyszę “proszę pana, proszę pana, możemy pobiegać”? To było najlepsze w tym maratonie. Już nie potrzebowałem nic więcej. Wielkie dzięki, biegajcie – opowiadał ze wzruszeniem. Kolejne maratony były już trudniejsze, pojawiały się bóle i kontuzja. Nie poddał się jednak i wytrwał do końca. – Szkoda, że ta przygoda się kończy, ale wkrótce rozpocznie się nowa. Teraz odpoczynek i widzimy się za rok – zapewnił. Także podziękował wszystkim, którzy go wsparli. Zebrani odśpiewali mu głośne “Sto lat!”.

Reklama

Na koniec przyszedł czas na poczęstunek przygotowany przez Koło Gospodyń Wiejskich w Starej Przysiece Drugiej. Panu Dominikowi podziękowali też rodzice małej Madzi, których nie mogło zabraknąć na mecie finałowego biegu.

Madzia

– Jesteśmy bardzo wzruszeni, więc nie byłam w stanie nic powiedzieć przez mikrofon. Jesteśmy panu Dominikowi bardzo wdzięczni. U nas pieniądze na rehabilitację są cały czas potrzebne. Madzia nie ma schorzeń, na które jest jakiś lek, na który zbierzemy pieniądze. Potrzebna jest cały czas rehabilitacja, na którą codziennie jeździmy. Prowadzimy też stronę na facebooku, więc zachęcamy wszystkich, by odwiedzili stronę, poznali Madzię i dowiedzieli się, z czym się zmaga – wyjaśnia mama dziewczynki, Sylwia Wajske.

Madzia zmaga się z kilkoma schorzeniami, m.in. trisomią, hipoplazją robaka mózgu, zespołem Westa. Codziennie zmaga się z padaczkami, które wstrzymują jej rozwój. Dlatego potrzebna jest ciągła rehabilitacja, leczenie, specjalna dieta, a to wszystko kosztuje. Na razie stan dziewczynki jest stabilny, ale mogłoby być o wiele lepiej. Więcej o niespełna półtorarocznej Madzi TUTAJ.

Go to TOP